niedziela, 28 sierpnia 2016

Urlop z grzybem między nogami



Nie wiem jak Wam minął czas odpoczynku, ale ja doprawdy nie spodziewałam się spędzić urlopu z grzybem między nogami, a spędziłam.
I to nie jednym. 
Zaliczyłam ich setki.  
Niezbadane są wyroki lata.
Niestety tytuł posta nie jest wenerycznym wyznaniem, a próbą ustalenia czy to już starość. 
Otóż muszę przyznać, że wielką mi ta dojrzała rozrywka przyniosła radość. 
Nacieszyłam płuca świeżym powietrzem Borów Tucholskich, oczy rozpostartymi pajęczynami mieniącymi się wschodzącym słońcem, nos zapachem bomblującej zalewy octowej i mózg wolnością.  


















17 komentarzy:

  1. Świetny tytuł! he he :)
    Przetwory do pozazdroszczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihihi...ja właśnie dziś kończę urlop na Kaszubach....obładowana suszonymi grzybami i słoiczkami:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama to wszystko uzbierałaś???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Teściuniem chodziłam,ale on drugie tyle uzbierał.Więc towar na zdjęciu to moja połowa:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. No powiem Ci,że pierwszy raz chodziłam po lesie i zbierałam grzyby a nie ich szukałam.

      Usuń
  5. Brawo, łono natury motywuje :D oby częściej takie twory potem powstawały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sezon na szczęście na grzyby na łonie ma swój kres;)

      Usuń
  6. Haha,tytuł brzmiący dwuznacznie ;p
    Przynajmniej same pozytywy z tego nowego hobby :))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za odwiedziny!